W życiu każdego człowieka
przychodzi moment w którym myśli co by było gdyby? Co by było gdyby urodził się
w innym czasie? Co by było gdyby jego rodzicami byli zupełnie inni ludzie? Co
by było gdyby miał multum pieniędzy lub na odwrót co by było gdyby był biedny
jak mysz kościelna? Co by było gdyby był najlepszym sportowcem na świecie? A co
by było gdyby nie czuł strachu? A Ty stale zadajesz sobie pytanie co by było
gdybyś była zdrowa? Mimo, że niby pogodziłaś się z tym faktem, to nadal nad tym
myślisz. Nadal zadajesz sobie pytanie czemu Bóg ukarał właśnie Ciebie, dlaczego
właśnie Ciebie wybrał z pośród miliona ludzi. Czemu Ciebie obdarzył tą
cholernie bolesną chorobą? Dlaczego!?
Wszelkie zmiany pogodowe
odczuwasz ze zdwojona siła, bo nie dobija się migrena czy ten wszech obecna deszczowa
zaduma. Czujesz każdą pojedynczą i najmniejszą kostkę w Twoim ciele. Żaden z
mięśni nie chce pracować, są niczym Twoi niewolnicy, a Ty zły oprawca boleśnie
traktujesz ich ostrym, skórzanym biczem. Masz ochotę krzyczeć, bo uczucie
bezsilności boli chyba Cię najbardziej. Siedzisz na ulubionej ławce, deszcz ochoczo
tańczy na czerwonej dachówce, a Ciebie boli nawet to, że oddychasz. Nie wiesz
co masz zrobić, nie faszerujesz już się nawet proszkami przeciwbólowymi, bo
doskonale wiesz, że nie zdają one rezultatu. Już nie. Łzy od kilku dobrych
godzin goszczą pod Twoimi powiekami i nieraz wypadają z pod nich jako wielkie
bolące gule które dają chwilowe ukojenie, albo chwilowo rozpraszają ból, albo tak sobie wmawiasz. Antoś który chodzi głodny, a Ty nie jesteś w
stanie dać mu nawet miski jedzenia, bo boisz się, że upadniesz i już nie
będziesz w stanie wstać. Nagle zza
zielonego żywopłotu pojawia się wysoka postać Bartka. Uśmiech mimo bólu wkrada
się na Twoją twarz. Chcesz wstać unieść tylko te cholerne ciało na moment, na
jedną chwilę, ale gdy stopy są pod wpływem znaczącego ciężaru jakie stawia im
Twoje ciało ból paraliżuję Cię po raz kolejny niemal łamię Cię w pół. Łapiesz
się za brzuch i mocno krzyczysz, chłopak momentalnie znajduje się koło Ciebie,
próbując dodawać Ci otuchy.
-Basia, Basia co się dzieje- pyta
ze strachem w oczach. Nie chcesz by patrzył na Twój obecny stan. Nie chcesz, bo
się wstydzisz. Nie chcesz bo znów kochasz tą pieprzoną samotność.
-Nic takiego naprawdę, możesz iść
już do siebie ja sobie poradzę- mówisz patrząc na wiśnie, bo boisz się jego
przestraszonego wzroku
-Jeśli myślałaś, że zostawię Cię
w takim stanie samą, to grubo się myliłaś. Bo nigdy bym tego nie zrobił- mówi
ujmując w swoją dłoń, Twoją zimną która dodatkowo tak bardzo Cię bolała, lecz
teraz ból nie był tak odczuwalny. Bolało, owszem lecz nie z taką siłą.
-A mógłbyś dać Antkowi jeść,
puszka jest w lodówce, bo ja chyba nie dam rady – pytasz błagalnym głosem, na
co chłopak się podrywa i po chwili słyszysz miły dla ucha pomruk kota który
mówi Ci, że zwierzę jest pojedzone i zadowolone. Obok Twojego ciała opada
drugie dużo cięższe i większe. Nic nie mówicie tylko trwacie, a kiedy Twoja
ataki się nasilają chłopak tuli Cię w przeogromnych ramionach. Krzyczysz w jego
tors, który jest niczym bariera dźwiękoszczelna, która przyjmuje Twój ból, a
oddaje kojące ciepło i bezpieczeństwo.
Twoje powieki z bólu z minuty na minutę stają się coraz cięższe, chcesz
z tym walczyć, aczkolwiek nie wychodzi Ci to najlepiej i przegrywasz walkę
ze samą sobą i zasypiasz.
Budzisz się, Twoje nie tak dawno
zaspane oczy badają teren. Obraz po
chwili jest już ostry, widzisz wszystko dokładnie, nic nie jest rozmazane. Nie
wiesz ile spałaś. Niebo jest ciemne, wręcz czarne pokryte niezliczoną ilością
gwiazd. Nadal oboje tkwicie w szczelnym uścisku jest Ci pierwszy raz tak
dobrze. Idealnie wręcz, to dziwne, że uciekałaś od ludzi, chciałaś samotności
tu we Włoszech, i jej tu nie znalazłaś, wręcz przeciwnie znalazłaś przyjaźń
która przeradza się? No właśnie w co ona się przeradza?
-Bartuś, która jest właściwe
godzina – pytasz, chłopak wyciąga rękę zza Ciebie i patrzy na zegarek na którym
widnieje godzina późna, bo jest kilka minut po północy
-Dobrze już się czujesz? –pyta
pełen troski
-Bywało lepiej –odpowiadasz nagle
czujesz lekki podmuch ciepłego wiatru. Drzewo wiśni które tak ubóstwiasz
oświetlone jest blaskiem księżyca, chciałabyś podejść do niego dotknąć
szorstkiej kory, poczuć woń białych kwiatów. Puszczasz Bartka i próbujesz wstać
jednak próba kończy się fiaskiem. Chłopak wstaje i bierze Cię delikatnie na
ręce, swoimi wątłymi dłońmi oplatasz muskularną szyję chłopaka, czujesz zapach
ostrych perfum. Po raz pierwszy widzisz świat z tak wysoka. Wyciągasz rękę czujesz zimną ale i delikatną
strukturę liści drzewa, nikły uśmiech wkracza na Twoją nie tak dawno pokrytą od
bólu twarz.
Nagle wiatr nabiera na swej sile, płatki kwiatów wiśni zaczynają
odpadać delikatnie od drzewa, co oznacza,że już niedługo pojawią się owoce.
Chwila ta staje się magiczna niczym z bajki. Stoicie w bezruchu, białe płatki
krążą w okół was. Wyciągasz ręce, Bartek kreci się razem z Tobą dookoła własnej
osi. Białe kwiaty mieszają się z Twoimi ciemnymi włosami, nigdy wcześniej nie
widziałaś czegoś takiego. Śmiejecie się na całą okolicę, a Ty modlisz się w
duchu, by blask księżyca nadal trwał, by kwiaty wiśni wciąż wirowały między
wami, byś mogła to widzieć cały czas. Właściwie modlisz się by ta chwila trwała
stale.
-Bartuś, bądź przy mnie- mówisz i
ponownie wtulasz się w jego zagłębienie szyi, on nadal ma Cię na rękach. W
zagłębieniu Twojego brzucha jest już coraz więcej płatków, które lekko się
poruszają gdy oddychasz.
_______
Jak to określiła z jednych moich kochanych dziewczyn która czytała to przed publikacją - MAGIA
Zbliżamy się nieubłaganie do końca, dzięki mojej kochanej Jagodzie napisałam wczoraj w nocy wszystko łącznie z epilogiem.
Zapraszam do komentowania, bo to dla mnie wiele znaczy. Na prawdę.
Pozdrawiam, Wasza durna Annie
Jak to juz zbliżamy sie do końca? No nawet tak nie mmów!
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział! Jak opisywalas ból to ten przeszywal moje cialo.
Wyobrazilam sobie to piekne drzewo i chcialabym hyc przy nim
Pozdrawiam
O rany. Magia, naprawdę.
OdpowiedzUsuńMagia to swietne okreslenie.. Tak sie wczulam w atmosfere, ze teraz jest mi cholernie smutno. Wiem, ze stan Basi ciagle sie pogarsza, a mimo to jakas czastka mnie wciaz ma nadzieje, ze bedzie dobrze, ze sie wszystko ulozy..
OdpowiedzUsuńKocham ;*
na serio magicznie piszesz ściskam ;**
OdpowiedzUsuńMegusta
Ejjj nie jesteś durna ;D
OdpowiedzUsuńKurde mam łzy w oczach ! Cudowne, takie magiczne, ulotne, nieuchwytne, nierealne *.* Brak mi słów, ale na prawdę to był niesamowity rozdział :) Kocham to opowiadanie i nie podoba mi się, że za niedługo kończymy ;c Całuję ;* ~Nadzieja
OdpowiedzUsuńTo jest takie wzruszające i jednocześnie cholernie smutne. Bartek próbuje jej pomóc, ale ona cały czas odrzuca pomoc. Po części ją rozumiem, ale z drugiej strony w te ostatnie dni życia dobrze by było żeby miała kogoś kto poda jej chociaż szklankę wody, kto pomoże jej godnie umrzeć.
OdpowiedzUsuńRozdziały tego opowiadania sprawiają , że łzy z każdym kolejnym wyrazem coraz bardziej napływają mi do oczu . Tak to jest magia . Magia jest w twoim pisaniu . Nie potrafię nic więcej powiedzieć . Dodam chyba jeszcze tylko to , że końca tego opowiadania nie przeżyję .
OdpowiedzUsuńAmen .
Uwielbiam *__*
OdpowiedzUsuńI weź się tu teraz otrzasnij po tym, jak w kącikach oczu zbierają się łzy a wargi delikatnie drżą...
OdpowiedzUsuńNie da się po prostu.
Tak bardzo chciałabym, żeby Bartek nie musiał patrzeć na to, jak Basia kroczy ku śmierci. Chciałabym żeby dziewczyna była zdrowa, ale wiem że to nie możliwe :-(
Szkoda...
Pozdrawiam :-*
O matulu, to jest piękne *.*
OdpowiedzUsuńcudne *.* Kinga
OdpowiedzUsuńOjjj, tak zdecydowanie urzekające i magiczne! *-* cudo!
OdpowiedzUsuńBartek jest kochany. To cudowne, że daje Basi możliwość doznania nowych rzeczy, postrzegania świata z innej perspektywy, podczas gdy jej życie zbliża się ku końcowi. Wydaje mi się, że chciałby dać jej coś jeszcze, ale czy się odważy?
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział :) Romantyczny a zarazem tak smutny ;(
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, który zapewne będzie równie urzekający ;)
Pozdrawiam
Karolina
tak, zdecydowanie bo MAGIA
OdpowiedzUsuńjednak przekonałam się do twojego Bartka. przeczytałam wszystko i aż żałuję, ze nie zrobiłam tego wcześniej. ;)
choroba Basi to coś okropnego. dobrze, ze taki Bartek się koło niej znalazł. :)
tutaj naprawdę jest magicznie.
OdpowiedzUsuńNie kończ :(
Halyna, raptem drugi rozdział i zbliżamy do końca?
OdpowiedzUsuńNie mam co się oszukiwać, bo Basia to z tego nie wyjdzie :/ Jednak niech będzie choć chwilę z Bartkiem szczęśliwa.