czwartek, 26 grudnia 2013

Primo



Jakim prawem Ci co nie znają miłości mają czelność ją oceniać? Jakim prawem Ci co nie mają szczęścia zabraniają go mieć innym? Jakim prawem Ty która nie masz zdrowia nie chcesz już walczyć? Jakim prawem?  Jesteś szczęściem dla innych, a poddałaś się, odebrałaś cząstkę siebie komuś innemu. Czy to egoistyczne? Owszem, jesteś egoistyczna, ale czasami w życiu każdego człowieka nadchodzi taki moment, że musi myśleć tylko i wyłącznie o sobie samym.


Nie liczysz dni, nie liczysz godzin. Starasz się, żyć i czerpać wszystko co możesz z każdej minuty jaką dał Ci los.  Chcesz łapać wszystko z otaczającego świata, ale nie możesz wyłapać szczęścia, właśnie tego cholernego szczęścia. Nie możesz sobie z tym poradzić i gdzieś to również Cię dobija. Jesteś też samotna, ale nikomu nie możesz mieć tego za złe, bo przecież sama wybrałaś dla siebie taki los. Sama wybrałaś dalekie Włochy od Polski. Może dlatego, że nie chciałaś by ktoś patrzył na Twój koniec. Pieprzysz ciągle to samo jaka Ty jesteś nieszczęśliwa, bo musisz umrzeć, ale nie jesteś jedyną osobą na tym parszywym świecie która choruje na tą chorobę, Twoja rodzina nie jest jedyną na świecie rodziną która straci swoją latorośl. Nie jesteś jedyną osobą która umrze. Są miliony takich osób jak Ty i one nie użalają się nad sobą, godzą się z tym co przyniesie im życie, wiec i Ty musisz to zrobić, Basiu. Każdego dnia siedzisz wpatrując się tępo w te cholerne drzewo, patrzysz jak na gałązkach tworzą się drobniutkie owoce.  Powietrze jest coraz cieplejsze. Siedzisz na białej ławeczce nikle się uśmiechając. Z sąsiadem mieszkającym obok Ciebie praktycznie się nie widujesz. Ciągle go nie ma.  Czasami wychodzi z torbami na długie godziny, a wraca nocą kiedy ślęczysz na parapecie pochłaniając koleją książkę Goodkinda. Jest wtedy taki zmęczony co najmniej jakby przebiegł długaśny maraton. Nie zaprzeczasz, że zastanawiasz się co on takiego robi, że przywiało go tu, aż z Polski. Czasami też chciałabyś ugościć go zwykła herbatą i maślanym ciastkiem, lecz gdy przychodzi co do czego brakuje Ci zwyczajnie odwagi, za co się karcisz. Chciałabyś mieć również przyjaciela, chcesz kupić kota, najlepiej persa. Szarego. Z tak pięknymi, głęboko błękitnymi oczami.


Kilka godzin później na Internecie wyszukujesz informacji, gdzie możesz nabyć kota. Za wszelką cenę musisz mieć takiego przyjaciela przy sobie, który po prostu będzie z Tobą. Chcesz słyszeć jak mruczy, chcesz go trzymać by razem z Tobą wpatrywał się w Twoją ukochaną wiśnie. Następnego dnia z samego rana wsiadasz do auta i udajesz się do położonej kilka kilometrów od Twojego miejsca zamieszkania hodowli. Tam wybierasz sobie Tego wymarzonego kota. Jest właśnie taki jaki chciałaś. Zabierasz go do domu, wcześniej kupując mu wszystkie akcesoria jakich potrzebuje, od karmy do kuwety i miejsca do spania.  Jesteś zadowolona bo zyskałaś nowego towarzysza. Kiedy jesteście już w domu puszczasz go, a on biegał radośnie po domu wystukując pazurkami pewien rytm.

-Witaj w domu Antoś- mówisz cicho, a po domu odbija się tylko głośne echo Twojego melodyjnego głosu. Idziesz do kuchni by zaparzyć sobie swoją ukochaną kawę z dużą ilością mleka. Z gorącym parującym jeszcze kubkiem, stopa za stopą idziesz w kierunku zielonkawej trawy siadasz na niej wyciągając nogi, wystawiając twarz ku majowym słońcu. Nie czujesz nawet kiedy ktoś się do Ciebie przysiada, nie otwierasz nawet oczu.

-Wiesz Basiu jestem strasznie samotny- nagle podnosisz się na równe nogi, w efekcie i Twój rozmówca zrywa się. Stoicie chwile w bezruchu, a Ty normujesz swój przyspieszony oddech, serce powraca do normalnej pracy.

-Przestraszyłeś mnie- odpowiadasz. On opuszcza wzrok wyszukując znaczących szczegółów w swoich błękitnych adidasach- Napijesz się czegoś? –pytasz

-Tak, soku jeśli masz- mówi nadal nieśmiało.

-Pewnie, że mam. Poczekasz na mnie chwilkę? Usiądź – mówisz wskazując mu swoje magiczne miejsce na którym chłopak momentalnie się wyciąga. Po chwili wracasz wręczasz mu w potężną dłoń szklankę pomarańczowego soku- Czemu czujesz się samotny ? Nie wyglądasz na osobę wycofaną tak jak ja.

-Widzisz, życie mnie chyba zmusiło do samotności. Kobieta którą niegdyś kochałem została w Polsce, bo miała dość przeprowadzek więc i w Polsce została połowa mojego serca, a połowa wiedziała, że musi być tu, we Włoszech w kraju spełniających się marzeń.- odpowiada

-We Włoszech w kraju ucieczek- stwierdzasz cicho

-Czasami nie mogę mieć wszystkiego i to mnie właściwie najbardziej boli, bo przecież jestem młody trochę pieniędzy mam więc chciałbym mieć wszystko o czym mógłbym tylko zamarzyć, ale przecież nie kupię miłości

-Ani zdrowia- znów te Twoje ciche głosiki dają o sobie znać.  Patrzysz przed siebie chociaż wiesz, że chłopak właśnie pytająco na Ciebie patrzy.- Widzimy się raptem drugi raz, nie wymagaj ode mnie zbyt wiele- mówisz.

-Tak, przepraszam- rehabilituje się.

-Nie, ja przepraszam. Chyba jestem przewrażliwiona. Wiesz, dlaczego uciekłam z Polski? Dlatego, że zachorowałam. Nie ma szans, że będę żyć długo i szczęśliwie. Nie ma szans, że zostanę matką, żoną, kochanką. Nie ma szans, żebym tak po prostu żyła, bo wszystko jest przesądzone. Mam zanik mięśni, wiec powinnam być przygotowana, że nadejdzie niebawem taki moment, że moje serce po prostu przestanie bić. Rozumiesz, prawda? Nie mogłam dłużej żyć w Polsce, nie mogłam patrzeć jak wszyscy dookoła mnie współczują i patrzą na mój koniec. Tu we Włoszech nikt mnie nie zna, nikt nie wie jaki bieg ma moja historia i nikt miał się nie dowiedzieć, wiec czuj się zaszczycony- próbujesz trochę rozładować napiętą atmosferę.

-Boże, przykro mi. – mówi, a w Tobie od razu gotuje się złość.


-Nigdy, przenigdy mi nie współczuj, proszę- warczysz ze złością w kierunku chłopaka.  Rozmawiacie długie godziny, niebawem robi się ciemno.  Pijecie kolejną szklankę soku. Wszystko jest takie naturalne, jakbyście się znali jak łyse konie lecz czy to możliwe? Wszystko jest możliwe jeśli się tylko chce.


______________________
Ooo, tak. Teraz czuje się w głębi siebie spełniona. Ten blog mnie spełnia. 
Ten blog jakoś tak mi się podoba. TO DZIWNE.

Bardzo mile widziane będą komentarze. Co widzimy się po świętach na następnym blogu ?

Zapraszam ooo tu:

15 komentarzy:

  1. Dobrze, że się wygadała bo czasami to pomaga;)
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi także się to podoba. Piszesz takim stylem, który najbardziej lubię i mam nadzieję, że jednak nie będzie złego końca, a skoro to opowiadanie to liczę na cud i odzyskanie zdrowia Basi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ta dwójka jest do siebie tak niezwykle podobna. oboje walczą o swoje marzenia, pomimo kłód rzucanych im pod nogi. i choć te kłody znacznie się od siebie różnią, to zarówno Basia jak i Bartek są niezwykle silni, chociaż wydaje im się, że brakuje im sił. bo przecież jeszcze się nie poddali, prawda? wciąż trwają.

    OdpowiedzUsuń
  4. to nie łyse konie, to po części odbicie lustrzane. tej większej części.

    tylko tyle mogę powiedzieć/napisać. dziękuję, za kolejne bardzo fajne opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo wszystko nie powinna uciekać przed swoimi bliskimi, który chcą spędzić z nią ostatnie chwile jej życia.
    W Bartku znalazła kogoś kogo jej brakowało we Włoszech i kot na pewno nie dał by rady jej tego zastąpić. Czasami dobrze się wygadać tak zupełnie obcej osobie, a oni właśnie znaleźli oparcie w sobie.
    Przepraszam za tak beznadziejny komentarz, ale jestem chora i ciężko mi się skupić przez gorączkę w celu napisania normalnego komentarza :/

    OdpowiedzUsuń
  6. I dobrze, ze sie wygadala komus. zawsze to lzej jest na duszy.
    Mam nadzieje, ze wszystko sie ulozy jak najlepiej:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem, czy zanik mięśni da się jakoś wyleczyć, ale słyszałam, ze jeszcze leków na to nie odkryli i można jedynie próbować zwolnić przebieg choroby...
    Że też w takim momencie musieli się oboje spotkać... Przecież, gdyby Basia nie wiedziała, że czeka ją śmierć, łatwiej przyszłoby jej pozwolenie Bartkowi na zbliżenie się do niej, a tak będzie trudno.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przestajesz mnie zaskakiwać, kochana :**
    Basia wyraźnie zaznaczyła, że nie chce by ktoś jej współczuł,ale jak tego dokonać, gdy wiemy, że umrze, a mimo to mamy nadzieję, że potka swoją drugą połówkę, a może właśnie ją spotkała w osobie tajemniczego sąsiada?
    To przykre, że wiele osób nie może się cieszyć życiem w pełni, a inne go nie doceniają.. :/

    Spełnia, mówisz? :)) To dobrze. Dzięki temu dajesz nam pewność, że to będzie cudowna historia.. I tak też się zaczyna :D

    Pozdrawiam!!
    :***

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem już i tutaj.
    Basia jest taką pozytywną postacią. Mimo tego, że choruje, i po prostu wie, że niedługo odejdzie, wykorzystuje czas i korzysta z życia. Poznała jeszcze Bartka, ciekawa znajomość, ciekawe jak się rozwinie.
    Ściskam. :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Persy <3 Boże kocham tą rasę ale moje serce zajmuje chyba rasa orientalna i syjamska<3 Rozdział mi się podoba. Doskonale wiem, że jak od człowieka nie raz odwrócą się przyjaciele to szuka towarzystwa u zwierząt,a te samym istnieniem i byciem przy nas poprawiają nam nastrój. Rozdział mi się bardzo podoba, wygląd bloga też czekam na więcej i zapraszam niebawem do siebie na jedynkę :)
    http://nie-mysl-o-mnie-zle.blogspot.com/2013/12/prolog.html?showComment=1388254807564#c6999459817790646979

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny rozdział. ; )
    Rozmowa czasami pomaga, ale czasami jest jeszcze gorzej. W tym przypadku musi być tylko lepiej, nie ma innej opcji. ; )
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. O rany. Nie czytałam nic twojego, ale po tym, co tutaj znalazłam, na pewno nadrobię zaległości. Masz moje słowo.

    OdpowiedzUsuń
  13. To nie dziwne , że ten blog ci się podoba ... bo komu on się słońce nie podoba ? ;)
    Tyle czekałam i wgl się nie zawiodłam . Ja po prostu już pokochałam to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. szkoda mi jej :( ale dobrze, że się dogaduja

    OdpowiedzUsuń
  15. Masz plusa za bohatera, ale za fabułę minusa bym dała.
    Tzn. rozumiem i fajna, ale nie podoba mi się, że ona kiedyś umrze i podejrzewam, że cudownego uzdrowienia, to ja u Ciebie nie doczekam.
    Idę dalej czytać.

    OdpowiedzUsuń