Jakim prawem Ci co nie znają
miłości mają czelność ją oceniać? Jakim prawem Ci co nie mają szczęścia
zabraniają go mieć innym? Jakim prawem Ty która nie masz zdrowia nie chcesz już
walczyć? Jakim prawem? Jesteś szczęściem dla innych, a poddałaś się, odebrałaś
cząstkę siebie komuś innemu. Czy to egoistyczne? Owszem, jesteś egoistyczna,
ale czasami w życiu każdego człowieka nadchodzi taki moment, że musi myśleć
tylko i wyłącznie o sobie samym.
Nie liczysz dni, nie liczysz
godzin. Starasz się, żyć i czerpać wszystko co możesz z każdej minuty jaką dał
Ci los. Chcesz łapać wszystko z
otaczającego świata, ale nie możesz wyłapać szczęścia, właśnie tego cholernego
szczęścia. Nie możesz sobie z tym poradzić i gdzieś to również Cię dobija.
Jesteś też samotna, ale nikomu nie możesz mieć tego za złe, bo przecież sama
wybrałaś dla siebie taki los. Sama wybrałaś dalekie Włochy od Polski. Może
dlatego, że nie chciałaś by ktoś patrzył na Twój koniec. Pieprzysz ciągle to
samo jaka Ty jesteś nieszczęśliwa, bo musisz umrzeć, ale nie jesteś jedyną
osobą na tym parszywym świecie która choruje na tą chorobę, Twoja rodzina nie
jest jedyną na świecie rodziną która straci swoją latorośl. Nie jesteś jedyną
osobą która umrze. Są miliony takich osób jak Ty i one nie użalają się nad
sobą, godzą się z tym co przyniesie im życie, wiec i Ty musisz to zrobić, Basiu.
Każdego dnia siedzisz wpatrując się tępo w te cholerne drzewo, patrzysz jak na
gałązkach tworzą się drobniutkie owoce.
Powietrze jest coraz cieplejsze. Siedzisz na białej ławeczce nikle się
uśmiechając. Z sąsiadem mieszkającym obok Ciebie praktycznie się nie widujesz.
Ciągle go nie ma. Czasami wychodzi z
torbami na długie godziny, a wraca nocą kiedy ślęczysz na parapecie
pochłaniając koleją książkę Goodkinda. Jest wtedy taki zmęczony co najmniej
jakby przebiegł długaśny maraton. Nie zaprzeczasz, że zastanawiasz się co on
takiego robi, że przywiało go tu, aż z Polski. Czasami też chciałabyś ugościć
go zwykła herbatą i maślanym ciastkiem, lecz gdy przychodzi co do czego brakuje
Ci zwyczajnie odwagi, za co się karcisz. Chciałabyś mieć również przyjaciela,
chcesz kupić kota, najlepiej persa. Szarego. Z tak pięknymi, głęboko błękitnymi
oczami.
Kilka godzin później na Internecie
wyszukujesz informacji, gdzie możesz nabyć kota. Za wszelką cenę musisz mieć
takiego przyjaciela przy sobie, który po prostu będzie z Tobą. Chcesz słyszeć
jak mruczy, chcesz go trzymać by razem z Tobą wpatrywał się w Twoją ukochaną
wiśnie. Następnego dnia z samego rana wsiadasz do auta i udajesz się do
położonej kilka kilometrów od Twojego miejsca zamieszkania hodowli. Tam
wybierasz sobie Tego wymarzonego kota. Jest właśnie taki jaki chciałaś.
Zabierasz go do domu, wcześniej kupując mu wszystkie akcesoria jakich
potrzebuje, od karmy do kuwety i miejsca do spania. Jesteś zadowolona bo zyskałaś nowego
towarzysza. Kiedy jesteście już w domu puszczasz go, a on biegał radośnie po
domu wystukując pazurkami pewien rytm.
-Witaj w domu Antoś- mówisz
cicho, a po domu odbija się tylko głośne echo Twojego melodyjnego głosu.
Idziesz do kuchni by zaparzyć sobie swoją ukochaną kawę z dużą ilością mleka. Z
gorącym parującym jeszcze kubkiem, stopa za stopą idziesz w kierunku
zielonkawej trawy siadasz na niej wyciągając nogi, wystawiając twarz ku majowym
słońcu. Nie czujesz nawet kiedy ktoś się do Ciebie przysiada, nie otwierasz
nawet oczu.
-Wiesz Basiu jestem strasznie
samotny- nagle podnosisz się na równe nogi, w efekcie i Twój rozmówca zrywa
się. Stoicie chwile w bezruchu, a Ty normujesz swój przyspieszony oddech, serce
powraca do normalnej pracy.
-Przestraszyłeś mnie-
odpowiadasz. On opuszcza wzrok wyszukując znaczących szczegółów w swoich
błękitnych adidasach- Napijesz się czegoś? –pytasz
-Tak, soku jeśli masz- mówi nadal
nieśmiało.
-Pewnie, że mam. Poczekasz na
mnie chwilkę? Usiądź – mówisz wskazując mu swoje magiczne miejsce na którym
chłopak momentalnie się wyciąga. Po chwili wracasz wręczasz mu w potężną dłoń
szklankę pomarańczowego soku- Czemu czujesz się samotny ? Nie wyglądasz na
osobę wycofaną tak jak ja.
-Widzisz, życie mnie chyba
zmusiło do samotności. Kobieta którą niegdyś kochałem została w Polsce, bo
miała dość przeprowadzek więc i w Polsce została połowa mojego serca, a połowa
wiedziała, że musi być tu, we Włoszech w kraju spełniających się marzeń.-
odpowiada
-We Włoszech w kraju ucieczek-
stwierdzasz cicho
-Czasami nie mogę mieć
wszystkiego i to mnie właściwie najbardziej boli, bo przecież jestem młody
trochę pieniędzy mam więc chciałbym mieć wszystko o czym mógłbym tylko
zamarzyć, ale przecież nie kupię miłości
-Ani zdrowia- znów te Twoje ciche
głosiki dają o sobie znać. Patrzysz
przed siebie chociaż wiesz, że chłopak właśnie pytająco na Ciebie patrzy.-
Widzimy się raptem drugi raz, nie wymagaj ode mnie zbyt wiele- mówisz.
-Tak, przepraszam- rehabilituje
się.
-Nie, ja przepraszam. Chyba
jestem przewrażliwiona. Wiesz, dlaczego uciekłam z Polski? Dlatego, że
zachorowałam. Nie ma szans, że będę żyć długo i szczęśliwie. Nie ma szans, że
zostanę matką, żoną, kochanką. Nie ma szans, żebym tak po prostu żyła, bo
wszystko jest przesądzone. Mam zanik mięśni, wiec powinnam być przygotowana, że
nadejdzie niebawem taki moment, że moje serce po prostu przestanie bić.
Rozumiesz, prawda? Nie mogłam dłużej żyć w Polsce, nie mogłam patrzeć jak
wszyscy dookoła mnie współczują i patrzą na mój koniec. Tu we Włoszech nikt
mnie nie zna, nikt nie wie jaki bieg ma moja historia i nikt miał się nie
dowiedzieć, wiec czuj się zaszczycony- próbujesz trochę rozładować napiętą atmosferę.
-Boże, przykro mi. – mówi, a w
Tobie od razu gotuje się złość.
-Nigdy, przenigdy mi nie
współczuj, proszę- warczysz ze złością w kierunku chłopaka. Rozmawiacie długie godziny, niebawem robi się
ciemno. Pijecie kolejną szklankę soku.
Wszystko jest takie naturalne, jakbyście się znali jak łyse konie lecz czy to
możliwe? Wszystko jest możliwe jeśli się tylko chce.
______________________
Ooo, tak. Teraz czuje się w głębi siebie spełniona. Ten blog mnie spełnia.
Ten blog jakoś tak mi się podoba. TO DZIWNE.
Bardzo mile widziane będą komentarze. Co widzimy się po świętach na następnym blogu ?
Zapraszam ooo tu:
Dobrze, że się wygadała bo czasami to pomaga;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
Mi także się to podoba. Piszesz takim stylem, który najbardziej lubię i mam nadzieję, że jednak nie będzie złego końca, a skoro to opowiadanie to liczę na cud i odzyskanie zdrowia Basi :)
OdpowiedzUsuńta dwójka jest do siebie tak niezwykle podobna. oboje walczą o swoje marzenia, pomimo kłód rzucanych im pod nogi. i choć te kłody znacznie się od siebie różnią, to zarówno Basia jak i Bartek są niezwykle silni, chociaż wydaje im się, że brakuje im sił. bo przecież jeszcze się nie poddali, prawda? wciąż trwają.
OdpowiedzUsuńto nie łyse konie, to po części odbicie lustrzane. tej większej części.
OdpowiedzUsuńtylko tyle mogę powiedzieć/napisać. dziękuję, za kolejne bardzo fajne opowiadanie.
Mimo wszystko nie powinna uciekać przed swoimi bliskimi, który chcą spędzić z nią ostatnie chwile jej życia.
OdpowiedzUsuńW Bartku znalazła kogoś kogo jej brakowało we Włoszech i kot na pewno nie dał by rady jej tego zastąpić. Czasami dobrze się wygadać tak zupełnie obcej osobie, a oni właśnie znaleźli oparcie w sobie.
Przepraszam za tak beznadziejny komentarz, ale jestem chora i ciężko mi się skupić przez gorączkę w celu napisania normalnego komentarza :/
I dobrze, ze sie wygadala komus. zawsze to lzej jest na duszy.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze wszystko sie ulozy jak najlepiej:)
Pozdrawiam
Nie wiem, czy zanik mięśni da się jakoś wyleczyć, ale słyszałam, ze jeszcze leków na to nie odkryli i można jedynie próbować zwolnić przebieg choroby...
OdpowiedzUsuńŻe też w takim momencie musieli się oboje spotkać... Przecież, gdyby Basia nie wiedziała, że czeka ją śmierć, łatwiej przyszłoby jej pozwolenie Bartkowi na zbliżenie się do niej, a tak będzie trudno.
Pozdrawiam :*
Nie przestajesz mnie zaskakiwać, kochana :**
OdpowiedzUsuńBasia wyraźnie zaznaczyła, że nie chce by ktoś jej współczuł,ale jak tego dokonać, gdy wiemy, że umrze, a mimo to mamy nadzieję, że potka swoją drugą połówkę, a może właśnie ją spotkała w osobie tajemniczego sąsiada?
To przykre, że wiele osób nie może się cieszyć życiem w pełni, a inne go nie doceniają.. :/
Spełnia, mówisz? :)) To dobrze. Dzięki temu dajesz nam pewność, że to będzie cudowna historia.. I tak też się zaczyna :D
Pozdrawiam!!
:***
Jestem już i tutaj.
OdpowiedzUsuńBasia jest taką pozytywną postacią. Mimo tego, że choruje, i po prostu wie, że niedługo odejdzie, wykorzystuje czas i korzysta z życia. Poznała jeszcze Bartka, ciekawa znajomość, ciekawe jak się rozwinie.
Ściskam. :*
Persy <3 Boże kocham tą rasę ale moje serce zajmuje chyba rasa orientalna i syjamska<3 Rozdział mi się podoba. Doskonale wiem, że jak od człowieka nie raz odwrócą się przyjaciele to szuka towarzystwa u zwierząt,a te samym istnieniem i byciem przy nas poprawiają nam nastrój. Rozdział mi się bardzo podoba, wygląd bloga też czekam na więcej i zapraszam niebawem do siebie na jedynkę :)
OdpowiedzUsuńhttp://nie-mysl-o-mnie-zle.blogspot.com/2013/12/prolog.html?showComment=1388254807564#c6999459817790646979
Genialny rozdział. ; )
OdpowiedzUsuńRozmowa czasami pomaga, ale czasami jest jeszcze gorzej. W tym przypadku musi być tylko lepiej, nie ma innej opcji. ; )
Pozdrawiam.
O rany. Nie czytałam nic twojego, ale po tym, co tutaj znalazłam, na pewno nadrobię zaległości. Masz moje słowo.
OdpowiedzUsuńTo nie dziwne , że ten blog ci się podoba ... bo komu on się słońce nie podoba ? ;)
OdpowiedzUsuńTyle czekałam i wgl się nie zawiodłam . Ja po prostu już pokochałam to opowiadanie :)
szkoda mi jej :( ale dobrze, że się dogaduja
OdpowiedzUsuńMasz plusa za bohatera, ale za fabułę minusa bym dała.
OdpowiedzUsuńTzn. rozumiem i fajna, ale nie podoba mi się, że ona kiedyś umrze i podejrzewam, że cudownego uzdrowienia, to ja u Ciebie nie doczekam.
Idę dalej czytać.