czwartek, 16 stycznia 2014

Quarto


Jak poznajemy, że kogoś kochamy?  Czy zwiastują o tym te cholerne motyle, które ochoczo świerzbią Twoje ciało, które dodają Ci nieśmiałości? Czy to ten moment, gdy widzisz ukochaną osobę? Czy to serce które bije Ci jak oszalałe? Czy to ten moment, gdy Go widzisz to robi Ci się dziwnie gorąco,  a na ustach momentalnie przyklejony masz szczery uśmiech? Czy to moment, w którym towarzyszący Ci dzień, dnia ból ustaje ?

Siedzicie dalej na Twojej sofie, niemal leżysz rozłożona na jego muskularnym ciele.  Twarz masz opartą o jego klatkę piersiową i z zaciekawieniem wysłuchujesz miarowego bicia serca które nie będzie Ci dane słuchać do lat starczych.

- Kochanie, jakie masz marzenia? – pyta przekręcając twarz w Twoją stronę. Zatracasz się we własnych wspomnieniach, wręcz odpływasz do innego świata. Nie miałaś nigdy marzeń, nie chciałaś ich mieć, bo wiedziałaś, że i tak nigdy się nie spełnią. Dlaczego tak myślałaś? Otóż, dzieciństwo które powinno być usłane różami, pełne koloru i śmiechu tak naprawdę takie nie było, było niby prawdziwe. Miałaś pełną rodzinę, dwoje rodziców którzy oddali by Ci wszystko byś była szczęśliwa, babcie która gotowała Ci przepyszne obiadki. Miałaś wszystko, pozorne szczęście i pozorną rodzinę. Bo kiedy nastawał wieczór wszystko traciło swój blask, wszystko było inne niż powinno.  Rodzice non stop pracowali i w domu nie było tego ciepła, tej więzi która powinna być między wami, z matką nie mogłaś porozmawiać o wszystkim. A babcia? Która kontrolowała każdy Twój ruch i muszącą  dodać kąśliwy komentarz. Tak minęło Ci Twoje dzieciństwo. Pamiętasz jeszcze dokładnie jeden dzień, dzień który widzisz zawsze. Za tydzień miały być Twoje 13 urodziny, tato obiecał Ci, że pojedziecie wszyscy w troje do pewnego miejsca, gdzie będziesz mogła spokojnie patrzeć na swoje ukochane konie i je malować. Byłaś wniebowzięta, tydzień ten minął Ci strasznie szybko, a humor miałaś jak nigdy idealny. Nastał tak ważny dla Ciebie dzień, wstałaś jak w skowronkach pilnując się, żeby postawić prawą nogę na dębowym parkiecie pobiegłaś bosymi stopkami do łazienki by szybko się wyszykować… Ubrałaś jedną ze swoich ówczesnych najpiękniejszych sukieneczek, zrobiłaś warkoczyk i wciągnęłaś ukochane czerwone lakierki. Zbiegłaś na dół trzymając w rączce swoje ukochane pędzle, gdy babcia oznajmiła Ci, że rodziców nie ma, że pojechali w delegację i wrócą za 4 dni. Wbiegłaś powrotem na górę zamknęłaś za sobą drzwi i bezpardonowo upadłaś na łóżko, szczelnie przykrywając się różowym kocykiem i dałaś upust emocją, wylałaś hektolitry łez, wtedy właśnie doszłaś do wniosku, że nie warto posiadać marzeń, bo one nigdy się nie spełniają, a rozczarowanie po kolejnej porażce będzie Cię bolało coraz mocniej.

-Wiesz, ja już chyba nie mam marzeń – mówisz w pełni prawdziwie dalej nie zmieniając wcześniejszej pozycji.

-Ale jak to, przecież każdy je posiada? –chłopak, Twój chłopak, jak to pięknie brzmi. Ciekawe jak długo, Twój cieleśnie, bo duchowo już na zawsze.

-No, ale ja nie mam. – dodajesz pewnie po raz kolejny, a dłonie Twoje zaciskają się mocniej na jego talii

-To co byś chciała, co bym mógł zrobić, przed no wiesz…

-Przed moją śmiercią, Bartuś nie mój się tego, ja umieram.

-Więc, co byś chciała zrobić, a ja dalej nie będę mówił przed czym, bo nie mogę się z tym pogodzić, że muszę Cię stracić tak szybko, teraz gdy zrozumiałem, że tak bardzo Cię kocham, i nie wiem kto piszę scenariusz naszego życia, ale mój jest chyba napisany chujowym ołówkiem, Basiu. – i właśnie teraz nadchodzi moment w którym poznajesz po raz pierwszy fakturę jego spragnionych ust. To jest ten moment kiedy Wasze spragnione uczucia i delikatności języki łączą się w drapieżnym tańcu. Nie jest to namiętny pocałunek, nie pokazujecie sobie czyje uczucia są najważniejsze, mocniejsze, silniejsze. Wręcz przeciwnie pocałunek jest ten pełny delikatności czułości uczucia. Nigdzie nie chcecie się śpieszyć, chcecie cieszyć się chwilą, bo zdajecie sobie sprawę, że nie będzie ich wiele.


-Przed śmiercią, chciałabym zjeść Wiśnie z mojego drzewa, chciałabym wejść nago do morza przy blasku księżyca, chciałabym zagrać z Tobą w siatkówkę, chciałabym móc budzić się codziennie koło Ciebie mówić Ci dobranoc czy dzień dobry, móc patrzeć w Twoje niebieskie oczy, słyszeć Twój dźwięczny śmiech. A dziś, dziś Bartuś chciałabym się z Tobą kochać, tak dziko,tak długo, tak inaczej i nie bój się że zrobisz mi krzywdę, bo obawy te zranią mnie bardziej. Kocham Cię- mówisz  i znów wpijasz się w jego usta. Tym razem zdzierając z niego koszulę, niemal odrywając mu guziki, jesteś go spragniona.

___________________
Przedostatni.
Dusza mnie chyba boli strasznie, bo przywiązałam się do tej historii.

Jestem chyba chora psychicznie, bo na dysku mojego komputera 'pisze' się nowa historia. Znów 5 lub 6 rozdziałowa. O jednym panie środkowym. Którym ? Nie zdradzę? Ale do emisji ( jeżeli ona w ogóle będzie) jeszcze daleka strasznie droga.

Zapraszam do KOMENTOWANIA, BO TO PRZEDOSTATNI ROZDZIAŁ, już za kilka dni pojawi się EPILOG.



Pozdrawiam

18 komentarzy:

  1. Ja chcę wierzyć w to, że oni będą trwali wiecznie. W to, że spełnią jeszcze niejedno marzenie. W to, że będzie happy end...Jednak rzeczywistość jest brutalna i nic na to nie poradzimy, śmierć jest bezwzględna. Cholernie się przywiązałam do Baśki i Bartka ! ;c Już za nimi tęsknię, a to przecież nie koniec. Całuję i ściskam baardzo mocno ! Trzymaj się Kochana i nie upuszczaj nas ! ;* ~Nadzieja

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział szkoda ze przed ostatniu już mam nadzieje że marzenia Basi sie spełnią pozdrawiam Kinga :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozczarowania bolą i to chyba każdy może potwierdzić. Szczególnie gdy się jest dzieckiem i patrzy się na świat przez różowe okulary, które jeszcze nie zostały brutalnie ściągnięte przez rzeczywistość.

    Basia i Bartek są cudowną parą. Widać, że ich relacja polega na strefie duchowej, a nie fizycznej i to jest chyba najpiękniejsze.
    Szkoda ich miłości, ale jak to Basia zauważyła: mentalnie będą ze sobą na zawsze. i jak też tak uważam.

    Ściskam, Faith.
    :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne marzenie. Takie realne. Takie normalne. Takie szczere.
    Bartek chce jej przychylic nieba. Tak bardzo chcialabym, żeby byli ze soba na zawsze.
    Żeby bylo wszystko ok, bez bólu, grymasu na twarzy.
    Tak Bardzo chcialabym....
    Uwielbiam Twoje opowiadania. Czekam na nie z niecierpliwoscia.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bym bardzo chciała żeby oni mogli być szczęśliwi :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne ... kurwa piękne szkoda,że tak krótkie i ulotne.
    Czyli jednak ma marzenia.. to dobrze każdy je powinien mieć.
    Ps. Piciątko na końcu mnie totalnie rozwaliło ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham Bartka na tym blogu :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam za wyrażenie ale chuj nie pozwalam na tak szybki koniec!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie lubię końców. Takich końców. Zdecydowanie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dlaczego śmierć jest już tak blisko...

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak tak możesz zabijać Baśkę ????? Wiesz ja też się przywiązałam...

    OdpowiedzUsuń
  12. Już prawie płakałam, co będzie przy następnym? Co ty robisz z ludźmi....
    Może cud jakiś? jejku, tak przykro patrzeć na ich szczęście z myślą, że dobiega ono końca.
    Tyle emocji w jednym rozdziale - cudo!


    PS: Czy ta historia to to, o czym myślę...? :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie pamiętam kiedy ostatnio płakałam na opowiadaniu. Nie pamiętam kiedy ostatni płakałam. Teraz będę pamiętać. Płakałam czytając to. Basia jest taka niewinna, delikatna, spokojna i tak bardzo nie zasłużyła na śmierć, na odejście, a Bartuś nie zasłużył na stratę tak cudownej osoby, osoby którą tak bardzo pokochał. Pokochali siebie z całego serca. Ale wiem, że Basia będzie zawsze przy Bartku, będzie nad nim czuwać, pilnować, będzie mu towarzyszyć w każdym momencie życia. Duchowo będą razem na wieczność.
    Cudownie.
    Całuję, Daja;*

    OdpowiedzUsuń
  14. marzenia Basi są piękne w swej prostocie. ale cóż więcej można chcieć, mając przy sobie ukochanego mężczyznę? i tylko szkoda, że to już koniec, koniec jej życia i koniec tej historii :c

    a u mojej Basi numerek 12. i pytanie: czy zdąży jeszcze wrócić?

    OdpowiedzUsuń
  15. Cud ? Wiem jestem naiwna . Ale nie będę potrafiła się z tym rozstać !

    OdpowiedzUsuń
  16. Basia nie umrze !!!! ja nie pozwalam !!
    Niech się stanie cud, i niech się okaże że to nie prawda!

    OdpowiedzUsuń
  17. Basia będzie zawsze obok niego, ale on? Oby się pozbierał po jej stracie. Jeszcze żyje, ale koniec coraz bliżej...

    OdpowiedzUsuń