niedziela, 19 stycznia 2014

Epilogo

Śmierć- to nie straszna kostucha o której pisali w średniowieczu. Śmierć to nie rzecz. Dla każdego śmierć jest czymś innym, czym dla mnie była? Śmierć dla mnie była lekkim podmuchem wiatru który odebrał resztkę życia z osoby którą kochałem najmocniej. Śmierć odebrała mi ją i zarazem mnie samego, bo co z tego, że fizycznie faktycznie istniałem, skoro ona w zaświaty zabrała również całe moje serce, a wyrwa po nim tak strasznie krwawiła i paraliżowała mnie intensywnością bólu.

Minął równy rok odkąd odeszła, a ja nadal nie umiem funkcjonować sam, nie umiem żyć bez niej. Zmarła 45 dni po naszym pierwszym razie, pierwszym tak idealnym. Perfekcyjnym. Pierwszym,  a zarazem ostatnim. 
Nie pamiętam, żeby seks dawał mi tyle satysfakcji, lecz to nie był tylko seks to była noc pełna uczuć. Miłości 

Bardzo za nią tęsknie.                                      

Nie ma dnia w którym nie pomyślał bym o niej. Jak ona by coś zrobiła. Co by powiedziała. Słyszę w głowie ton jej głosu, symfoniczność śmiechu. Widzę perłowy uśmiech, brązowe włosy którzy tworzą fale opadające beztrosko na jej ramiona. Widzę dokładnie jej długie nogi i te oczy, które biły swoim blaskiem.  Obiecałem jej wtedy, że spełnię każdą jej zachciankę i spełniłem, oprócz tej jednej. Jednego pieprzonego marzenia, którego nie mogłem spełnić, strasznie mnie to boli bo znów pokazałem jej, że nie warto jest mieć marzeń, a to przecież nieprawda. 

Moja Basieńka zabrała mi serce, które nie funkcjonuje już  bez niej.

Choć tak bardzo chciałem to moje Słoneczno nie zaznało smaku krzepkiej wiśni w ustach i to mnie dobija.  Kontrakt we Włoszech dobiega końca, a mnie już nic tutaj nie trzyma. Antek zdechł niedługo po odejściu Basi, pewnie chciał spotkać się ze swoją Panią za którą tak oboje tęskniliśmy. Przez ostatnie dwie godziny zbieram z drzewa jej ukochane owoce, by w wiklinowym koszyku położyć je u jej stóp.
Kolejne pożegnanie które tak bardzo boli, kolejne godziny które spędzam  w amoku, nie mogąc nic zrozumieć z otaczającego świata na który patrzę zza zamglonych od łez oczu. Kolejny raz wspominam te wszystkie chwile i mam ochotę krzyczeć, że odeszłaś, błagać wszystkich byś wróciła lecz to niemożliwe i ta pierdolona niemoc jest najgorsza.

Słyszysz Basia! Nie radzę sobie bez Ciebie.

Tamten dzień w którym odeszłaś pamiętam dokładnie, aż za dokładnie. Kolejną dobę siedzę przy Twoim łóżku, sikając Twoją wątłą już coraz bardziej dłoń, nic nie mówisz, widzę tylko wielkie piwne oczy, które kochają, które cierpią, które walczą.  Gdy rozmawialiśmy po raz ostatni czyli 3 dni przed Twoją śmiercią, zanim włożyli do Twoich ust tą bezbarwną rurkę, mówiłaś mi, że nie wyjdziesz już żywa z tego szpitala, że wyjedziesz stąd w wielkiej dębowej trumnie i prosiłaś mnie, bym ubrał Cię w różową sukieneczkę, która wisi w szafie i czeka, na swój dzień.  Z łzami w oczach obiecuje, że spełnię jej prośbę nadal nie mogąc się pogodzić z faktem który nadejdzie.  Nagle dziewczyna ściska mocniej moją dłoń, a drugą zasłania sobie oczy, nagle maszyny zaczynają piszczeć, a ja? Ja nie krzyczę, bo wiem, że nic nie pomogę. Wychodzę i każdy następny krok jest coraz szybszy  nawet nie wiem jak znajduje się w jej mieszkaniu, w jej ogrodzie i patrzę na to cholerne drzewo, upadam na kolana, a łzy lecą już jak chcą, mimo że obiecywałem, że będę twardy, że nie będę rozpaczał, nie mogę spełnić tej obietnicy, płacz zamienia się w paniczny krzyk. Nie liczy się nic, oprócz tego, że ona… ona odeszła.

Rok mija bardzo szybko, nim się oglądam kończę sezon, od jej śmierci mieszkam w jej domu, w naszym wspólnym przez ostatnie tygodnie. Po treningach siedzę zauroczony, zahipnotyzowany tępo wpatrując się w drzewo, wyczekując jakiegoś znaku od niej. Nagle zza lekkiego żywopłotu pojawia się dziewczyna, tak jak ja kiedyś pojawiłem się na drodze Basi, tyle że ja nie potrzebuje nikogo innego, potrzebuje jej, a za kilka tygodni wracam tam gdzie moje miejsce-  do Polski


-Cześć jestem Waleria- mówi wyciągając do mnie dłoń którą delikatnie uściskam.



________________
Smutno mi bardzo, lubiłam te opowiadanie i kiedyś przeczytam go z czystą głową i będę wtedy spełniona, bo to chyba moja najlepsza historia jaka powstała. To jedyne opowiadanie które potoczyło się w całości tak jak chciałam.

Chciałabym, żeby każda z Was która tutaj była, czytała napisała coś w komentarzu, bo chciałabym wiedzieć co Wy sądzicie o tej historii. 

Calusieńki ten blog, o skromnej nazwie POZWÓL MI ODEJŚĆ dedykowany jest mojej najlepszej, kochanej Darii, która mnie opierdala za mówienie na swoje blogi szajsy, z która pisze codziennie o 'tej samej porze co wczoraj', która jest zajebista po prostu. DARUŚŚ TO DLA CIEBIE

Nie zakończyłam jeszcze 'kariery' blogowej o czym myślę ostatnio coraz częściej, więc znajdziecie mnie tutaj.


Pozdrawiam Annie

32 komentarze:

  1. Tu powinien byc dedyk dla mnie.
    Klepie, Daja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepsza, a zarazem najgorsza historia, jaką czytałam w blogosferze. Bardzo rzadko mi się to zdarza, ale miałam w oczach łzy, czytając ten epilog. Nadałaś dodatkowego dramatyzmu, pisząc go ze strony Bartka.

    Jak po przeczytaniu czegoś takiego w ogóle myśleć o pisaniu własnych historii? Jak widać, ktoś obdarzył nas wszystkich nierównymi talentami.

    Chylę czoła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo rzadko zdarza mi się płakać czytając opowiadania. I mimo to, że wiedziałam jak to sie zakończy to nic nie poradzę na to, że jest mi bardzo smutno. I błagam nie uśmiercaj już nikogo w swoich blogach;/
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Życie jest kruche i chociaż o tym wiem od dawna, dalej nie mogę uwierzyć, że niektórych śmierć dosięga w tak młodym wieku. Dalej nie mogę uwierzyć, że niektórym nie jest dane żyć, spełniać marzeń..

    Ciarki łażą mi po plecach. Łzy się kręcą w oku. Serce bije dwa razy mocniej dla tej historii. Dla Basi i Bartka, którzy byli tutaj tacy nierealnie realni..

    Sama napisałaś, że to Twoja najlepsza historia, a ja tylko dopowiem, że to czuć. Czytam prolog i czuję, czytam epilog i czuję tak wyraźnie, że nie jestem w stanie tego pomylić z niczym innym..

    Dziękuję Ci za te emocje. :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo tego, ze widzialam iz smierc zabierze Basie Bartkowi to epilog bardzo mna wstrzasnal.
    Zryczalam sie jak debil czytajac zakonczenie tej historii.
    Wlasnie, jak tu pisac swoje opowiadania?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Moje ulubione opowiadanie ostatnimi czasy. Skończyło się i przyszedł czas na tą cholerną pustkę, która dobija się z każdej strony. Straszna historia, ale takie lubię najbardziej. Historia kołem się toczy i Waleria na pewno nie jest przypadkiem. Nie wiem co pisać bo pustka i przykrość odbiera mi słowa ;/ Dziękuję Ci bardzo za to opowiadanie ;* ~Nadzieja

    OdpowiedzUsuń
  8. Może Waleria jest zesłana przez Basię dla Bartka, bo ona na pewno by nie chciała żeby Bartek był sam i cierpiał.

    OdpowiedzUsuń
  9. chciałabym Ci powiedzieć, że powinnaś mi teraz natychmiastowo wysłać ogromną paczkę chusteczek, bo się popłakałam. ale zacznę jak zwykle od dupy strony.

    pewnie wiesz, że nie darzę Bartka wielką sympatią. sama nie wiem czemu, ale nie jest w gronie moich ulubieńców sportowych. dlatego niechętnie przyszłam czytać to opowiadanie. ale spodobało mi się. w błyskawicznym tempie nadrobiłam te dwa czy trzy rozdziały (już nie pamiętam ile ich było). jakakolwiek choroba nie jest niczym przyjemnym. każdy znosi ją na swój indywidualny sposób. Basia pogodziła się już ze swoim losem. była świadoma konsekwencji, które wynikały z zaniku mięśni. mimo to odważyła się zakochać w Bartku. nie wiem czy byłabym w stanie zrobić to samo co ona, gdybym znalazła się na jej miejscu. chyba wolałabym oszczędzić tego cierpienia bliskim i sama dźwigać ten ciężar. no ale odbiegam od tematu, bo to nie o mnie powinna być mowa. wybacz. podziwiam również Bartka. większość ludzi pewnie uznałaby Basię za trędowatą i bałaby się do niej nawet podejść, ale on był inny. mimo że to fikcja literacka to zyskał w moich oczach. wiesz, że teraz w moich słuchawkach brzmi Ira - Londyn 8,15? A każdy chciał tu przecież normalnie żyć, mimo wszystko.
    Bez tej paranoi po prostu żyć, mimo wszystko.
    Bo ile można szarpać się?
    Bić o przetrwanie z każdym dniem,
    no chyba że to warto znieść.
    wydaje mi się, że trochę ta piosenka pasuje do Basi. chciała żyć mimo wszystko. i dzięki Bartku spełniła swoje pragnienie. no może z jednym wyjątkiem, nie spróbowała owoców wiśni. kurczę, sama się pogubiłam, co miałam powiedzieć? ach, tak - już pamiętam. dziękuję Ci, że mogłam przeczytać to opowiadanie. dziękuję, że mogłam poznać losy Basi i Bartka, do których z pewnością nie raz powrócę. dziękuję, że w pewnym sensie mogłam zrozumieć jak cierpi osoba, po starcie tej jedynej, ukochanej, która na zawsze zostanie w sercu. dziękuję Ci za to, ze w pewnym senie zmieniłaś moje spojrzenie na Bartka, bo chyba go polubiłam, no przynajmniej do nowej reklamy Monte. i przepraszam za ten nieogarnięty komentarz.
    Masz siłę, masz wiarę - raz jeszcze pozbieraj się
    Nie żyjesz za karę, nie...
    Masz wiarę, masz siłę - choć siebie czasami dość
    Twe serce znów bije, choć...

    OdpowiedzUsuń
  10. No to tak:
    Kurak jak wiadomo mówił, że sobie nie życzy końca, a ja razem z nim. Każdy wie, że cholernie boli utrata ukochanej osoby. Cholernie. No i dziękuję, za te pełne wzruszenia i łez opowiadanie. <3

    OdpowiedzUsuń
  11. historia boska *.* jak czytałam ten epilog miałam łzy w oczach cudoo
    Kinga :**

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, to było do przewidzenia. Szkoda, że nie żyła trochę dłużej ale taki już jest ten świat.
    Może Bartek ułoży sobie życie

    OdpowiedzUsuń
  13. Byłam, dziękuję za to cudeńko : )
    Smutne zakończenie, ale z drugiej strony otwiera się inna furtka dla Bartka. Może mimo tego wszystkiego, będzie jeszcze w życiu szczęśliwy z Walerką, której pojawienie się interpretuję jako prezent od Basi, z Góry.
    Ściskam, S. :*

    OdpowiedzUsuń
  14. I co tu mam napisać, jak siedzę wryta w fotel i nie potrafię sklecić nawet słowa, a nie potrafię też napisać zwykłego "Dziękuję", bo to byłoby zdecydowanie za mało, więc klecę bez sensu, ale to dla tego, że wzruszyłam się po prostu...
    Więc teraz przyszedł moment, żeby podziękować, więc dziękuję.
    Dziękuję za to, że ta historia zmieniła moje mniemanie o ludziach, którzy wiedzą p tym, że umrą, a nie chcę tego odwlec, lecząc się., Ale czasami tak po prostu jest lepiej. Czasami tak trzeba.
    Dziękuję za Bartka takiego, jaki tu był, a był inny niż gdzie indziej. Taki kochany, czuły, delikatny... Taki przyjazny...
    Dziękuję tak ogólnie za wszystko :*
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowne. Smutne. Magiczne. Co ja mam powiedzieć? Perfekcyjnie Ci to wyszło, wiesz o tym.
    Biedny Bartek.. To okropne stracić ukochaną osobę. W Twoim opowiadaniu on był ideałem. Takim aniołem stróżem, który wniósł promyk szczęścia do ostatnich chwil życia dziewczyny:)
    Dziękuję, bardzo dziękuję za wszystkie rozdziały, emocje, chwile wzruszeń.

    OdpowiedzUsuń
  16. o jejciu *_* świetny blog ! <3
    ale komentarzy to ja pisać nie umiem, więc tyle Ci musi wystarczyć ! :D
    Pozdrawiam, K.:)

    OdpowiedzUsuń
  17. O jezu no świetne opowiadanie. co tu dużo mówić. nie często płacze przy epilogach a tobie udało się mnie złamać. gratuluje. niesamowity blog. chyba mój ulubiony. pozdrawiam Kinga xo.

    OdpowiedzUsuń
  18. Wspaniałe opowiadanie. Nadal nie umiem go skomentować. Bardzo mnie wzruszyło...

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak zawsze świetnie napisane.... Wspaniałe opowiadanie, bardzo wzruszające i piękne
    pozdrawiam M

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetne, idealne, cudowne, niepowtarzalne, magiczne poprostu *.* w połączeniu z <3 .
    Kocham to opowiadanie, powróce do niego ze sto razy i mi się nigdy nie znudzi.
    Kocham je <3
    Pozdrawiam J.

    OdpowiedzUsuń
  21. i jak tu się nie rozkleić, skoro rozkłada się nawet dwumetrowy facet? smutny koniec, ale piękny. Basia na pewno jest szczęśliwa, że swoje ostatnie dni spędziła u boku Bartka, który tak mocno ją kochał

    OdpowiedzUsuń
  22. Po przeczytaniu miałam łzy w oczach, piękna historia, zupełnia inna od reszty. Niestety życie nie zawsze jest kolorowe i nie zawsze wszystko układa się tak jak byśmy tego pragneli :/TO opowiadanie naprawde ma w sobie cos magicznego :*!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. To już chyba stanie się tradycją xd
    Po raz kolejny raz, kiedy będę czytała epilog, po prostu wcześniej przygotuję sobie chusteczki. Łzy za każdym razem cisną się same do oczu. ;(
    Ale ogólnie opowiadanie cudowne, pięknie piszesz
    No i oczywiście wielki plus za muzykę, którą dobierasz do blogów,
    Podjęłaś trudny temat do napisania, ale świetnie sobie z tym poradziłaś:)
    To 'do zobaczenia' na innych Twoich blogach :)
    Pozdrawiam ;*
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  24. Smutne smutne smutne...
    Szkoda tych owoców i tego jednego jedynego nie spełnionego marzenia..
    Kocha ją i kochać będzie to widać... Smutne gdy odchodzi osoba którą kocha się najbardziej na świecie... Która jest dla nas samych całym światem ..
    Kurna ryczę ocieram łzy, i czytam dalej.
    Jesteś genialna w tym co robisz i ZABRANIAM Ci kończyć swoją pisarską kareirę, zrozumiano ? ;*

    OdpowiedzUsuń
  25. Kobieto, co ja tutaj robię przez Ciebie.:(
    Płaczę, no płaczę!
    Tak mi szkoda Bartka, nie mogę się pogodzić, że ona po prostu odeszła no.. Chociaż to było do przewidzenia.
    Ściskam ze łzami w oczach. :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Opowiadanie było dla mnie niesamowite .
    Epilog strasznie mnie wzruszył ... popłakałam się .
    Wielki szacunek dla Ciebie Kochana .

    OdpowiedzUsuń
  27. bardzo krótkie, ale za to ZAJEBISTA historia. w tak niewielu urywkach potrafiłaś opowiedzieć najpiękniejszą historię jaką przeczytałam...
    naprawdę, tak jak pisze Le Na - wielki szacunek :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Fantastyczna historia, nie mogłam powstrzymać łez.
    P.S
    Można wiedzieć w czyim wykonaniu piosenka?

    OdpowiedzUsuń
  29. Poryczalam sie ! Nietypowe opowiadanie .

    OdpowiedzUsuń
  30. Wiedziałam, że będzie taki koniec, ale póki nie przeczytałam, że umarła, to jeszcze jakaś złudna nadzieja się tliła.
    Waleria zesłana przez Basię? Pewnie tak, ale nie wiemy jak ta znajomość się potoczy.
    Dzięki, że podesłałaś mi ten link! :)

    OdpowiedzUsuń