Śmierć- to nie straszna kostucha o której pisali w
średniowieczu. Śmierć to nie rzecz. Dla każdego śmierć jest czymś innym, czym
dla mnie była? Śmierć dla mnie była lekkim podmuchem wiatru który odebrał
resztkę życia z osoby którą kochałem najmocniej. Śmierć odebrała mi ją i
zarazem mnie samego, bo co z tego, że fizycznie faktycznie istniałem, skoro ona
w zaświaty zabrała również całe moje serce, a wyrwa po nim tak strasznie
krwawiła i paraliżowała mnie intensywnością bólu.
Minął równy rok odkąd odeszła, a ja nadal nie umiem
funkcjonować sam, nie umiem żyć bez niej. Zmarła 45 dni po naszym pierwszym
razie, pierwszym tak idealnym. Perfekcyjnym. Pierwszym, a zarazem ostatnim.
Nie pamiętam, żeby seks
dawał mi tyle satysfakcji, lecz to nie był tylko seks to była noc pełna uczuć.
Miłości
Bardzo za nią tęsknie.
Nie ma dnia w którym nie pomyślał bym o niej. Jak ona by coś
zrobiła. Co by powiedziała. Słyszę w głowie ton jej głosu, symfoniczność
śmiechu. Widzę perłowy uśmiech, brązowe włosy którzy tworzą fale opadające
beztrosko na jej ramiona. Widzę dokładnie jej długie nogi i te oczy, które biły
swoim blaskiem. Obiecałem jej wtedy, że
spełnię każdą jej zachciankę i spełniłem, oprócz tej jednej. Jednego
pieprzonego marzenia, którego nie mogłem spełnić, strasznie mnie to boli bo
znów pokazałem jej, że nie warto jest mieć marzeń, a to przecież
nieprawda.
Moja Basieńka zabrała mi serce, które nie funkcjonuje już bez niej.
Choć tak bardzo chciałem to moje Słoneczno nie zaznało smaku
krzepkiej wiśni w ustach i to mnie dobija.
Kontrakt we Włoszech dobiega końca, a mnie już nic tutaj nie trzyma.
Antek zdechł niedługo po odejściu Basi, pewnie chciał spotkać się ze swoją
Panią za którą tak oboje tęskniliśmy. Przez ostatnie dwie godziny zbieram z
drzewa jej ukochane owoce, by w wiklinowym koszyku położyć je u jej stóp.
Kolejne pożegnanie które tak bardzo boli, kolejne godziny
które spędzam w amoku, nie mogąc nic
zrozumieć z otaczającego świata na który patrzę zza zamglonych od łez oczu.
Kolejny raz wspominam te wszystkie chwile i mam ochotę krzyczeć, że odeszłaś,
błagać wszystkich byś wróciła lecz to niemożliwe i ta pierdolona niemoc jest
najgorsza.
Słyszysz Basia! Nie radzę sobie bez Ciebie.
Tamten dzień w którym odeszłaś pamiętam dokładnie, aż za
dokładnie. Kolejną dobę siedzę przy Twoim łóżku, sikając Twoją wątłą już coraz
bardziej dłoń, nic nie mówisz, widzę tylko wielkie piwne oczy, które kochają,
które cierpią, które walczą. Gdy
rozmawialiśmy po raz ostatni czyli 3 dni przed Twoją śmiercią, zanim włożyli do
Twoich ust tą bezbarwną rurkę, mówiłaś mi, że nie wyjdziesz już żywa z tego
szpitala, że wyjedziesz stąd w wielkiej dębowej trumnie i prosiłaś mnie, bym
ubrał Cię w różową sukieneczkę, która wisi w szafie i czeka, na swój dzień. Z łzami w oczach obiecuje, że spełnię jej
prośbę nadal nie mogąc się pogodzić z faktem który nadejdzie. Nagle dziewczyna ściska mocniej moją dłoń, a
drugą zasłania sobie oczy, nagle maszyny zaczynają piszczeć, a ja? Ja nie
krzyczę, bo wiem, że nic nie pomogę. Wychodzę i każdy następny krok jest coraz
szybszy nawet nie wiem jak znajduje się
w jej mieszkaniu, w jej ogrodzie i patrzę na to cholerne drzewo, upadam na
kolana, a łzy lecą już jak chcą, mimo że obiecywałem, że będę twardy, że nie
będę rozpaczał, nie mogę spełnić tej obietnicy, płacz zamienia się w paniczny
krzyk. Nie liczy się nic, oprócz tego, że ona… ona odeszła.
Rok mija bardzo szybko, nim się oglądam kończę sezon, od jej
śmierci mieszkam w jej domu, w naszym wspólnym przez ostatnie tygodnie. Po
treningach siedzę zauroczony, zahipnotyzowany tępo wpatrując się w drzewo,
wyczekując jakiegoś znaku od niej. Nagle zza lekkiego żywopłotu pojawia się
dziewczyna, tak jak ja kiedyś pojawiłem się na drodze Basi, tyle że ja nie
potrzebuje nikogo innego, potrzebuje jej, a za kilka tygodni wracam tam gdzie
moje miejsce- do Polski
-Cześć jestem Waleria- mówi wyciągając do mnie dłoń którą
delikatnie uściskam.
________________
Smutno mi bardzo, lubiłam te opowiadanie i kiedyś przeczytam go z czystą głową i będę wtedy spełniona, bo to chyba moja najlepsza historia jaka powstała. To jedyne opowiadanie które potoczyło się w całości tak jak chciałam.
Chciałabym, żeby każda z Was która tutaj była, czytała napisała coś w komentarzu, bo chciałabym wiedzieć co Wy sądzicie o tej historii.
Calusieńki ten blog, o skromnej nazwie POZWÓL MI ODEJŚĆ dedykowany jest mojej najlepszej, kochanej Darii, która mnie opierdala za mówienie na swoje blogi szajsy, z która pisze codziennie o 'tej samej porze co wczoraj', która jest zajebista po prostu. DARUŚŚ TO DLA CIEBIE
Nie zakończyłam jeszcze 'kariery' blogowej o czym myślę ostatnio coraz częściej, więc znajdziecie mnie tutaj.
Pozdrawiam Annie
Tu powinien byc dedyk dla mnie.
OdpowiedzUsuńKlepie, Daja.
Oczywiście, żę będzie.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNajlepsza, a zarazem najgorsza historia, jaką czytałam w blogosferze. Bardzo rzadko mi się to zdarza, ale miałam w oczach łzy, czytając ten epilog. Nadałaś dodatkowego dramatyzmu, pisząc go ze strony Bartka.
OdpowiedzUsuńJak po przeczytaniu czegoś takiego w ogóle myśleć o pisaniu własnych historii? Jak widać, ktoś obdarzył nas wszystkich nierównymi talentami.
Chylę czoła.
Bardzo rzadko zdarza mi się płakać czytając opowiadania. I mimo to, że wiedziałam jak to sie zakończy to nic nie poradzę na to, że jest mi bardzo smutno. I błagam nie uśmiercaj już nikogo w swoich blogach;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*
Życie jest kruche i chociaż o tym wiem od dawna, dalej nie mogę uwierzyć, że niektórych śmierć dosięga w tak młodym wieku. Dalej nie mogę uwierzyć, że niektórym nie jest dane żyć, spełniać marzeń..
OdpowiedzUsuńCiarki łażą mi po plecach. Łzy się kręcą w oku. Serce bije dwa razy mocniej dla tej historii. Dla Basi i Bartka, którzy byli tutaj tacy nierealnie realni..
Sama napisałaś, że to Twoja najlepsza historia, a ja tylko dopowiem, że to czuć. Czytam prolog i czuję, czytam epilog i czuję tak wyraźnie, że nie jestem w stanie tego pomylić z niczym innym..
Dziękuję Ci za te emocje. :***
Mimo tego, ze widzialam iz smierc zabierze Basie Bartkowi to epilog bardzo mna wstrzasnal.
OdpowiedzUsuńZryczalam sie jak debil czytajac zakonczenie tej historii.
Wlasnie, jak tu pisac swoje opowiadania?
Pozdrawiam
Moje ulubione opowiadanie ostatnimi czasy. Skończyło się i przyszedł czas na tą cholerną pustkę, która dobija się z każdej strony. Straszna historia, ale takie lubię najbardziej. Historia kołem się toczy i Waleria na pewno nie jest przypadkiem. Nie wiem co pisać bo pustka i przykrość odbiera mi słowa ;/ Dziękuję Ci bardzo za to opowiadanie ;* ~Nadzieja
OdpowiedzUsuńMoże Waleria jest zesłana przez Basię dla Bartka, bo ona na pewno by nie chciała żeby Bartek był sam i cierpiał.
OdpowiedzUsuńchciałabym Ci powiedzieć, że powinnaś mi teraz natychmiastowo wysłać ogromną paczkę chusteczek, bo się popłakałam. ale zacznę jak zwykle od dupy strony.
OdpowiedzUsuńpewnie wiesz, że nie darzę Bartka wielką sympatią. sama nie wiem czemu, ale nie jest w gronie moich ulubieńców sportowych. dlatego niechętnie przyszłam czytać to opowiadanie. ale spodobało mi się. w błyskawicznym tempie nadrobiłam te dwa czy trzy rozdziały (już nie pamiętam ile ich było). jakakolwiek choroba nie jest niczym przyjemnym. każdy znosi ją na swój indywidualny sposób. Basia pogodziła się już ze swoim losem. była świadoma konsekwencji, które wynikały z zaniku mięśni. mimo to odważyła się zakochać w Bartku. nie wiem czy byłabym w stanie zrobić to samo co ona, gdybym znalazła się na jej miejscu. chyba wolałabym oszczędzić tego cierpienia bliskim i sama dźwigać ten ciężar. no ale odbiegam od tematu, bo to nie o mnie powinna być mowa. wybacz. podziwiam również Bartka. większość ludzi pewnie uznałaby Basię za trędowatą i bałaby się do niej nawet podejść, ale on był inny. mimo że to fikcja literacka to zyskał w moich oczach. wiesz, że teraz w moich słuchawkach brzmi Ira - Londyn 8,15? A każdy chciał tu przecież normalnie żyć, mimo wszystko.
Bez tej paranoi po prostu żyć, mimo wszystko.
Bo ile można szarpać się?
Bić o przetrwanie z każdym dniem,
no chyba że to warto znieść. wydaje mi się, że trochę ta piosenka pasuje do Basi. chciała żyć mimo wszystko. i dzięki Bartku spełniła swoje pragnienie. no może z jednym wyjątkiem, nie spróbowała owoców wiśni. kurczę, sama się pogubiłam, co miałam powiedzieć? ach, tak - już pamiętam. dziękuję Ci, że mogłam przeczytać to opowiadanie. dziękuję, że mogłam poznać losy Basi i Bartka, do których z pewnością nie raz powrócę. dziękuję, że w pewnym sensie mogłam zrozumieć jak cierpi osoba, po starcie tej jedynej, ukochanej, która na zawsze zostanie w sercu. dziękuję Ci za to, ze w pewnym senie zmieniłaś moje spojrzenie na Bartka, bo chyba go polubiłam, no przynajmniej do nowej reklamy Monte. i przepraszam za ten nieogarnięty komentarz.
Masz siłę, masz wiarę - raz jeszcze pozbieraj się
Nie żyjesz za karę, nie...
Masz wiarę, masz siłę - choć siebie czasami dość
Twe serce znów bije, choć...
No to tak:
OdpowiedzUsuńKurak jak wiadomo mówił, że sobie nie życzy końca, a ja razem z nim. Każdy wie, że cholernie boli utrata ukochanej osoby. Cholernie. No i dziękuję, za te pełne wzruszenia i łez opowiadanie. <3
historia boska *.* jak czytałam ten epilog miałam łzy w oczach cudoo
OdpowiedzUsuńKinga :**
Tak, to było do przewidzenia. Szkoda, że nie żyła trochę dłużej ale taki już jest ten świat.
OdpowiedzUsuńMoże Bartek ułoży sobie życie
Byłam, dziękuję za to cudeńko : )
OdpowiedzUsuńSmutne zakończenie, ale z drugiej strony otwiera się inna furtka dla Bartka. Może mimo tego wszystkiego, będzie jeszcze w życiu szczęśliwy z Walerką, której pojawienie się interpretuję jako prezent od Basi, z Góry.
Ściskam, S. :*
I co tu mam napisać, jak siedzę wryta w fotel i nie potrafię sklecić nawet słowa, a nie potrafię też napisać zwykłego "Dziękuję", bo to byłoby zdecydowanie za mało, więc klecę bez sensu, ale to dla tego, że wzruszyłam się po prostu...
OdpowiedzUsuńWięc teraz przyszedł moment, żeby podziękować, więc dziękuję.
Dziękuję za to, że ta historia zmieniła moje mniemanie o ludziach, którzy wiedzą p tym, że umrą, a nie chcę tego odwlec, lecząc się., Ale czasami tak po prostu jest lepiej. Czasami tak trzeba.
Dziękuję za Bartka takiego, jaki tu był, a był inny niż gdzie indziej. Taki kochany, czuły, delikatny... Taki przyjazny...
Dziękuję tak ogólnie za wszystko :*
Pozdrawiam :*
Cudowne. Smutne. Magiczne. Co ja mam powiedzieć? Perfekcyjnie Ci to wyszło, wiesz o tym.
OdpowiedzUsuńBiedny Bartek.. To okropne stracić ukochaną osobę. W Twoim opowiadaniu on był ideałem. Takim aniołem stróżem, który wniósł promyk szczęścia do ostatnich chwil życia dziewczyny:)
Dziękuję, bardzo dziękuję za wszystkie rozdziały, emocje, chwile wzruszeń.
o jejciu *_* świetny blog ! <3
OdpowiedzUsuńale komentarzy to ja pisać nie umiem, więc tyle Ci musi wystarczyć ! :D
Pozdrawiam, K.:)
O jezu no świetne opowiadanie. co tu dużo mówić. nie często płacze przy epilogach a tobie udało się mnie złamać. gratuluje. niesamowity blog. chyba mój ulubiony. pozdrawiam Kinga xo.
OdpowiedzUsuńpiękne, po prostu piękne.
OdpowiedzUsuńWspaniałe opowiadanie. Nadal nie umiem go skomentować. Bardzo mnie wzruszyło...
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetnie napisane.... Wspaniałe opowiadanie, bardzo wzruszające i piękne
OdpowiedzUsuńpozdrawiam M
Świetne, idealne, cudowne, niepowtarzalne, magiczne poprostu *.* w połączeniu z <3 .
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie, powróce do niego ze sto razy i mi się nigdy nie znudzi.
Kocham je <3
Pozdrawiam J.
i jak tu się nie rozkleić, skoro rozkłada się nawet dwumetrowy facet? smutny koniec, ale piękny. Basia na pewno jest szczęśliwa, że swoje ostatnie dni spędziła u boku Bartka, który tak mocno ją kochał
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu miałam łzy w oczach, piękna historia, zupełnia inna od reszty. Niestety życie nie zawsze jest kolorowe i nie zawsze wszystko układa się tak jak byśmy tego pragneli :/TO opowiadanie naprawde ma w sobie cos magicznego :*!!!
OdpowiedzUsuńTo już chyba stanie się tradycją xd
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny raz, kiedy będę czytała epilog, po prostu wcześniej przygotuję sobie chusteczki. Łzy za każdym razem cisną się same do oczu. ;(
Ale ogólnie opowiadanie cudowne, pięknie piszesz
No i oczywiście wielki plus za muzykę, którą dobierasz do blogów,
Podjęłaś trudny temat do napisania, ale świetnie sobie z tym poradziłaś:)
To 'do zobaczenia' na innych Twoich blogach :)
Pozdrawiam ;*
Karolina
Smutne smutne smutne...
OdpowiedzUsuńSzkoda tych owoców i tego jednego jedynego nie spełnionego marzenia..
Kocha ją i kochać będzie to widać... Smutne gdy odchodzi osoba którą kocha się najbardziej na świecie... Która jest dla nas samych całym światem ..
Kurna ryczę ocieram łzy, i czytam dalej.
Jesteś genialna w tym co robisz i ZABRANIAM Ci kończyć swoją pisarską kareirę, zrozumiano ? ;*
Kobieto, co ja tutaj robię przez Ciebie.:(
OdpowiedzUsuńPłaczę, no płaczę!
Tak mi szkoda Bartka, nie mogę się pogodzić, że ona po prostu odeszła no.. Chociaż to było do przewidzenia.
Ściskam ze łzami w oczach. :*
Opowiadanie było dla mnie niesamowite .
OdpowiedzUsuńEpilog strasznie mnie wzruszył ... popłakałam się .
Wielki szacunek dla Ciebie Kochana .
bardzo krótkie, ale za to ZAJEBISTA historia. w tak niewielu urywkach potrafiłaś opowiedzieć najpiękniejszą historię jaką przeczytałam...
OdpowiedzUsuńnaprawdę, tak jak pisze Le Na - wielki szacunek :)
Fantastyczna historia, nie mogłam powstrzymać łez.
OdpowiedzUsuńP.S
Można wiedzieć w czyim wykonaniu piosenka?
Poryczalam sie ! Nietypowe opowiadanie .
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że będzie taki koniec, ale póki nie przeczytałam, że umarła, to jeszcze jakaś złudna nadzieja się tliła.
OdpowiedzUsuńWaleria zesłana przez Basię? Pewnie tak, ale nie wiemy jak ta znajomość się potoczy.
Dzięki, że podesłałaś mi ten link! :)